dodam dodam
579
BLOG

Sytuacja Polski jest niezwykle groźna*

dodam dodam Polityka Obserwuj notkę 21

* Tych podstawowych pytań o Polskę nie znajdziecie w mediach. Dlaczego? Na to pytanie również odpowiedź można wysnuć z przytoczonego niżej w całości artykułu.  Każdy powinien go przeczytać.

 

Sytuacja Polski jest niezwykle groźna

Portret użytkownika filozof grecki

Kocham Polskę i Polaków, a jednocześnie mam wielki żal do głupoty i krótkowzroczności moich rodaków. Mam żal także do siebie, że nie udało mi się zrobić więcej, by w 2007 roku wygrał PiS. Czułem wtedy, że ważą się nasze losy, ale po przegranej nie straciłem nadziei, a już na pewno nie przewidywałem, że sprawy zajdą tak daleko jak dziś.

Polska dziś stacza się już po równi pochyłej do utraty suwerenności. A co my na to? Nie chcę teraz pisać o ludziach zaczadzonych kulturą Wojewódzkiego czy też o tych, którzy ciężko pracując na byt swoich rodzin, nie mieli czasu i możliwości rozejrzeć się wokół siebie. Chodzi mi o prawicę. Kibicowaliśmy PiS z mniejszym czy większym zaangażowaniem, nierzadko z ironicznym dystansem, mierząc tę partię według własnego ideału prawicy. Nawet taka sprawa jak próba uratowania przed zniszczeniem jednego z naszych nielicznych skarbów narodowych, jakim jest TVP z jej archiwami, u wielu z nas budziła odrazę. Bo złe metody, bo obciach, bo gdzieś tam nastąpiło potknięcie. A teraz nagle okazało się, że emocjonowaliśmy się sprawami trzeciorzędnymi. Daliśmy się całkowicie rozpracować i zmanipulować przez zamknięcie się w wygodnych dla przeciwników ramach debaty: że chodzi tylko o afery korupcyjne, o walkę o stołki, a najbardziej to chodzi o wizerunek. Wielu powtarzało uczenie, zgodnie z naukowym marketingiem, że gdyby Jarosław Kaczyński ustąpił miejsca w partii młodszym i ładniejszym, to PiS miałby lepszy wizerunek i dałby radę gładkiemu PO, a wszelkie problemy by się skończyły.

Dziś widać wyraźnie, że byliśmy całkowicie ślepi na to, że gra cały czas toczyła się o suwerenność Polski. Co więcej, okazało się, że nie jest to abstrakcyjna gra, która w regionie, w którym od dziesiątek lat nie było wojen, będzie trwać i trwać. Że możemy spokojnie oddać się - zależnie od preferencji - konsumpcji, niespiesznemu demontowaniu bazy politycznej układu pookrągłostołowego lub kłótniom, która prawica jest najlepsza: Kaczyńskich, Korwina-Mikke, Jurka czy może Dorna albo Gowina (ostatni przykład razi naiwnością, ale wielu nadal chętnie podtrzymuje mit "prawego skrzydła PO"). Narastające napięcie było, co prawda, wyczuwalne, ale nikt nie spodziewał się, że pobudka będzie tak szokująca.

Zmiana koniunktury dla Polski nastąpiła jednak wcześniej, tylko że uśpiony naród tego nie zauważył, a polskojęzyczne media starannie to ukrywały lub wręcz sabotowały próby utrwalenia naszej chwiejnej suwerenności. Przypomnijmy nasze wieloletnie próby zbliżenia się do USA i reakcję polskojęzycznych mediów. Krytyka zaangażowania w Iraku i w Afganistanie. Krytyka kontraktu na F-16. Wreszcie ostre zwalczanie MD (tarczy antyrakietowej). Ta ostatnia inicjatywa mogła rzutem na taśmę uratować naszą suwerenność, a Kaczyńscy za samo to dokonanie mogliby znaleźć się w panteonie mężów opatrznościowych naszego kraju. Negocjacje z administracją Busha były właściwie zakończone. Przypomnijmy, że po zwycięstwie PO w 2007, to właśnie PO zaczęło usilnie szukać dziury w całym i sabotować zakończone już negocjacje, uzasadniając to przed opinią publiczną argumentem zupełnie idiotycznym wobec powagi sytuacji: że chcemy uzyskać od USA baterię rakiet PAC-3 (Patriot). Jedną baterię. W rzeczywistości chodziło o uzyskanie odpowiedniej zwłoki. Nawet po podpisaniu umowy strona Polska zwlekała z ratyfikacją aż do zmiany administracji w USA. Przy spodziewanym zwycięstwie Obamy można było przewidzieć, że nowa administracja straci zainteresowanie dla projektu i tak też się stało. Gdyby jednak Tusk nie był polskim zdrajcą, to zdołałby przeprowadzić projekt do fazy realizacji jeszcze za czasów administracji Busha. A wtedy USA już nie wycofałoby się z tego projektu i dzisiejsza sytuacja geopolityczna Polski byłaby diametralnie inna.

Przypomnijmy w tym miejscu złowróżbne spotkanie przywódców 1 września 2009 na Westerplatte. To tam Putin przy milczącej akceptacji Tuska ogłosił początek budowy w Europie rosyjsko-niemieckiej struktury bezpieczeństwa. Krótko po tym w bardzo znamiennym dniu - 17 września - USA ogłosiło rezygnację z projektu MD. Czechy mogą znowu uznać Polskę za zdrajcę, bowiem to nie Czechy zwlekały z ratyfikacją, by ułatwić naszym wrogom utrącenie tego projektu. Nic dziwnego, że premierowi Czech tę informację przekazał telefonicznie sam prezydent Obama, natomiast Tuskowi - sekretarz stanu Clinton. Właściwie chciała przekazać, bo Tusk wolał zamknąć oczy na swój upadek i nawet nie odebrał telefonu.

Obok doniosłych oficjalnych zdarzeń mają miejsce rozgrywki zakulisowe, walka służb specjalnych. Jaka szkoda, że nie możemy bliżej zapoznać się z tą - z pewnością niezwykle ciekawą - sferą. W 2008 roku pojawiła się niezbyt mocno nagłaśniana, ale wyraźnie słyszalna informacja o zaginionym oficerze służb specjalnych, był to szyfrant Stefan Zielonka. Bardzo mnie to zainteresowało. Po raz setny a może tysięczny skonstatowałem, że to co za rządów PiS-u spowodowałoby medialną burzę i żądanie natychmiastowego ustąpienia "nieudolnego" rządu, za rządów PO przeszło bez większego echa. Tymczasem wiadomość ta wydawała się bardzo groźna. Czy to nie zastanawiające, że ta sprawa odżyła tuż po katastrofie w Smoleńsku? Jak wiązać te fakty?

Moim zdaniem dla nas, skromnych obserwatorów polityki, może być znaczący nie tyle sam fakt zniknięcia owego Zielonki, co czas i sposób nagłośnienia tej informacji przez media. Tajemnicze zniknięcia, niezrozumiałe dla postronnych akcje, to zapewne nie jest żadna nowość w świecie służb specjalnych. Tyle że te sprawy dzieją się całkowicie poza wiedzą społeczeństwa. Pełne agentów polskojęzyczne media doskonale wiedzą, co im wolno mówić. Nawet gdyby jakieś niezależne medium, takie jak "Gazeta Polska" i jej znakomici dziennikarze śledczy, jakoś dotarło do śladów sprawy Zielonki, to mainstreamowe media mogłyby - jak to czyniły wiele razy - całkowicie sprawę przemilczeć, ewentualnie dziennikarzy wyzwać od oszołomów. A przy okazji rząd wysłałby na nich ABW i prokuraturę. W takim razie, co oznacza oficjalne medialne nagłaśnianie sprawy zbiegłego lub zabitego Zielonki?

Moja teza jest taka, że jest to jeden z całego zbioru starannie przygotowanych sygnałów skierowanych do naszych sojuszników z NATO. Sygnały te mają na celu pokazanie im, że Polska przestała być liczącym się, wiarygodnym sojusznikiem i jako taka nie zasługuje na to, by nieść jej pomoc. W tym miejscu nie ma najmniejszego sensu wymądrzanie się na temat artykułu piątego. Wiemy doskonale, że Rosja potrafi tak realizować swoje zamiary, by leniwym sojusznikom podać na tacy preteksty do stwierdzenia, że ten artykuł w danej sytuacji nie ma zastosowania. A oni z każdego takiego pretekstu skorzystają z ulgą (Niemcy nawet dogadają z Rosją wszystkie szczegóły jeszcze przed ewentualną akcją).

Polska miała przez kilka chwil szansę na zaistnienie w NATO jako prawdziwie wiarygodny sojusznik. Dwa główne czynniki, które dałyby nam taki status, to rozwiązanie WSI i bliska współpraca z USA w dziedzinie obronności. Obie sprawy były na doskonałej drodze do realizacji za rządów PiS. Po likwidacji WSI, czyli gniazda rosyjskich szpiegów w samym sercu państwa, nasza wiarygodność w NATO wzrosła skokowo. Należało jeszcze kontynuować zakupy uzbrojenia w USA oraz współpracować w dziedzinie MD bez stawiania idiotycznych warunków. Obronność to nie tylko eskadra F-16 czy bateria PAC-3. Wymaga ona niezwykle skomplikowanych rozwiązań systemowych i taką właśnie systemową współpracę w perspektywie wielu lat oferowała nam administracja Busha w przypadku przystąpienia do MD (było to podane wprost w wypowiedziach wysokich urzędników USA). Niestety po objęciu władzy przez zdrajcę Tuska w 2007 oferta ta została w istocie arogancko odrzucona przez stronę polską.

Przywrócenie do łask agentów WSI oraz odrzucenie bliskiej współpracy z USA było pierwszym radykalnym posunięciem zdrajcy Tuska, które było dla NATO czytelnym sygnałem, że Polska przestaje być wiarygodnym sojusznikiem. W tym właśnie kontekście patrzę na medialne perypetie Stefana Zielonki, osoby która zna polskie a zatem i natowskie szyfry i tajemnice, i która po roku od tajemniczego zniknięcia okazuje się prawdopodobnie współpracować z Chinami. Jeśli do tego dołączymy śmierć w katastrofie w Smoleńsku generałów szczególnie zaangażowanych w naszą współpracę w ramach NATO, a przy okazji trudne do oszacowania kolejne straty natowskich tajemnic na rzecz Rosjan, to efekt jest opłakany. Polska może ma jakieś zasługi dla Zachodu, a może nie - to rzecz względna i słabo wymierna. Ale z punktu widzenia wojskowego dla NATO w zasadzie moglibyśmy już chyba nie istnieć.

O NATO można powiedzieć wiele złego, ale nadal jest to jedyna - lepsza czy gorsza, ale jedyna - przeciwwaga w Europie dla potęgi militarnej Rosji. Europa w dużej mierze kocha Rosję swoją ślepą dekadencką miłością, ale również boi się jej. Dlatego nieco powściąga swoje antyamerykańskie kompleksy i chętnie zgadza się na stacjonowanie armii i rakiet USA na swoim terytorium. Jak widać Europa jest jednak o te przywileje zazdrosna i z ulgą pozostawia Polskę i inne mniejsze państwa własnemu losowi. Przykłady Estonii, Gruzji, Ukrainy są tu całkowicie jednoznaczne. Sprzedając nas (który to już raz?) Rosji, Europa realizuje swoją perwersyjną miłość do tego kraju i - naturalnie - liczy na pełne zabezpieczenie własnych interesów.

Katastrofa w Smoleńsku nie była przypadkiem. Mówienie o tym jest dla Zachodu skrajnie niewygodne, ale w analizach na potrzeby własnej polityki poszczególne państwa przyjmują to jako pewny fakt. Naiwność jest zarezerwowana dla opinii publicznej. W świetle podanego wyżej zarysu sytuacji ten krok Putina wydaje się konsekwentny, ale jest też czymś tak niezwykłym i ważkim, że nastąpiła znacząca zmiana sytuacji. Nastąpiło coś w rodzaju wyłożenia kart w szemranej partii pokera. Gracze zastygli w napięciu, a pod stołem ręce spoczęły na rewolwerach.

Symbolicznie katastrofę w Smoleńsku należy interpretować przede wszystkim jako rzucenie Polski na kolana. W wersji złagodzonej na użytek mediów jest oddanie się słabego pod opiekę silnego, co bardzo jasno pokazał teatralny gest Tuska wchodzącego w objęcia Putina. W sferze symbolicznej niezwykle znacząca była też nieobecność na pogrzebie pary prezydenckiej przywódców krajów Europy Zachodniej a szczególnie prezydenta USA przy jednoczesnej obecności prezydenta Rosji, który wbrew bajkom o pyłowych chmurach ostentacyjnie przyleciał i odleciał wielkim odrzutowcem. Oznacza to pełną zgodę na ten nowy układ sił. Widać wyraźnie, że akcja w Polsce jest tylko jednym z szeregu kroków podjętych przez Rosję na rzecz odbudowy imperium. Los Gruzji wydaje się przesądzony, dziś już nikt nie stanie w jej obronie. Pytanie jest tylko, czy faktyczna aneksja nastąpi przed wyborami w Polsce, czy po. Wczorajsze wydarzenia na Ukrainie, protesty przeciwko de facto oddaniu Krymu, pokazują wyraźnie, że i temu krajowi, choć dużo silniej opanowanemu przez rosyjskie służby, nie jest łatwo pogodzić się z nową kolonizacją. W przypadku krajów bałtyckich i Polski Moskwie prawdopodobnie na jakiś czas wystarczy finlandyzacja.

Procesy społeczne nie są bynajmniej bagatelizowane przez ośrodki decyzyjne. Pamiętajmy, że carowi i jego sługom nie zależy na chaosie, zamieszkach, gorących konfliktach, choć w razie potrzeby ręka im nie drgnie, by je rozpętać. Jednak znacznie bardziej praktyczne jest powiększanie strefy wpływów na zimno. Reakcja polaków na tzw. katastrofę w Smoleńsku raczej nie była wkalkulowana. Drugim potknięciem służb Putina był brak na pokładzie obu braci Kaczyńskich. Zwróćmy uwagę, że po katastrofie oczy wszystkich Polaków zwróciły się na Jarosława Kaczyńskiego jako na naturalnego lidera stronnictwa niepodległościowego. Było to oczywiste i dla zwolenników suwerenności, i dla tych, którzy chętnie by ją sprzedali.

Dziś mimo pewnego przebudzenia polskiego narodu, którego zakres i głębokość jest zresztą cały czas dyskutowany, nasza sytuacja jest niezwykle groźna. Można stwierdzić, że nasze państwo szybko osuwa się do statusu czegoś w rodzaju nowoczesnej kolonii na styku interesów Niemiec i Rosji, czyli do roli, którą historycznie w różnych formach kraje te usiłują nam narzucić od setek lat. Proces tego osuwania się został radykalnie przyspieszony w chwili katastrofy w Smoleńsku. Należy zadać sobie pytanie, dlaczego Putin zdecydował się właśnie teraz na tak radykalny krok i jakie scenariusze ma rozpisane dalej, bo to że nie zamierza teraz się poddać, jest całkowicie pewne.

Moim zdaniem, konsekwentna polityka Kaczyńskich od wielu lat, spowodowała systematyczny wzrost w społeczeństwie nastrojów patriotycznych i niepodległościowych. Dynamika była może nie do końca dostrzegalna dla nas, ale eksperci widocznie przewidywali, że prawdopodobnym scenariuszem jest zwycięstwo wyborcze Lecha Kaczyńskiego a następnie PiS. A to umożliwiłoby Polsce przetrwanie negatywnej koniunktury geopolitycznej do prawdopodobnej kolejnej zmiany administracji w USA na republikańską. To zaś stworzyłoby szansę na ponowienie zabiegów o bliski sojusz Polski z USA oraz o podmiotowość naszego kraju na arenie międzynarodowej. Putin musiał ten trend powstrzymać. Podobnie wyglądają zabiegi Rosji w innych krajach należących do byłego imperium sowieckiego. Wszędzie tam Rosja właśnie teraz maksymalizuje wysiłki dla utrwalenia swoich wpływów, dopóki USA pod rządami Obamy pozostaje w uśpieniu. Gotowość do użycia w tym celu brutalnej siły Rosja pokazała w Gruzji w 2008 roku jeszcze za czasów administracji Busha. Posunięcie się do tak radykalnego kroku jak likwidacja pary prezydenckiej i kilkudziesięciu prominentnych polityków innego państwa w czasie formalnego pokoju jest dziś kolejnym bardzo czytelnym sygnałem dla świata od Putina. Pokazuje to pełną determinację tego kraju w dążeniu do swoich celów. Rosja - jak to ma w zwyczaju - nie cofnie się przed niczym.

Ta ostatnia konstatacja oznacza, że katastrofa w Smoleńsku jest smutnym memento dla Polski. Przebudzenie patriotyczne naszego narodu napawa nas dumą i sprawia, że rosną serca, ale przecież wiemy, że potężny wróg nie po to pokazał swoją miażdżącą siłę i żelazną wolę, by teraz, ot tak, pozwolić nam na samostanowienie. Ze swojej strony proszę wobec powyższego wszystkich przyjaciół, którym suwerenność naszego kraju leży na sercu, o pełną determinację w walce o zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Musimy być jednak gotowi na wściekłą walkę polskich popleczników Rosji oraz na najbardziej podstępne ciosy i prowokacje. Nastąpi powrót do niszczenia wizerunku obu braci Kaczyńskich, szczególnie przez propagandowe lansowanie zupełnie nieprawdopodobnej teorii o tym, że do katastrofy przyczynił się sam prezydent. Mogą szykować do tego celu rozmaite sfałszowane zapisy oraz całą serię wymyślnych sfałszowanych sondaży. Nie możemy też być pewni, czy na Smoleńsku zakończy się na jakiś czas fizyczna likwidacja polskich patriotów. Dla Rosji w każdym razie nie stanowi to najmniejszego problemu, liczy się tylko rachunek zysków i strat. Zwycięstwo w tych wyborach, właśnie dlatego że tak trudne, będzie miało wielką wagę, nie tylko dla Polski. Nie zakończy się jednak na nim ciężka walka. Będzie to dopiero początek drogi przebudzonego wielkiego narodu do uzyskania należnego mu miejsca wśród suwerennych państw.

dodam
O mnie dodam

Zamiast o autorze: „Antek oszołom” Opublikowany 15 lipca 2010 na s24 Co zrobić z człowiekiem, który jest w posiadaniu niebezpiecznej wiedzy tajemnej i jednocześnie stoi po przeciwnej stronie barykady niż okrągłostołowy salon? III RP opanowała do perfekcji metodę ośmieszania, etykietowania i wtłaczania w głowy gawiedzi za pomocą mediów, że taki osobnik to „niebezpieczny szaleniec”, „chory z nienawiści człowiek”, „oszołom”. Tworzenie takiego obrazu i stereotypu przez długie lata ma doprowadzić do tego, że nawet, kiedy zechciałby taki obrobiony medialnie delikwent uchylić ludowi rąbka jakiejś tajemnicy to jego siła rażenia jest nikła gdyż wszyscy już od dawna wiedzą, że mają do czynienia, wiadomo, z „oszołomem”, „szaleńcem” czy wręcz „wariatem”. Taki przykry i niezasłużony los spotkał niestety jednego z najbardziej odważnych i zasłużonych polskich opozycjonistów z czasów PRL, Antoniego Macierewicza. Ilość wypisywanych o nim bzdur i obdarowywanie go wymyślnymi obraźliwymi epitetami przekracza już wszelkie granice. Tylko wczorajszy urobek komentatorów na s24 prześcigających się w wymyślaniu przezwisk dla „szalonego Antka”, „Antka-gorejące oczy” świadczy o skuteczności salonu w niszczeniu człowieka i głupocie większości młodych ludzi, którzy tak na prawdę o Macierewiczu nie wiedzą nic. W 1992 roku Olszewski wiedział doskonale, że trudno będzie mu znaleźć bardziej odważnego, uczciwego i bezkompromisowego polityka do objęcia stanowiska szefa MSWiA. Postawił na Macierewicza. Wykonując uchwałę sejmu o ujawnieniu agentury Macierewicz stał się konkurentem komisji Michnika i dysponentem podobnej wiedzy. Podobnie stało się w 2005 roku. Jarosław Kaczyński, którego nie można przecież posądzać o szczególną sympatię i polityczną zgodność poglądów z Macierewiczem doskonale wiedział, że trudno mu będzie znaleźć bardziej odważnego, zdeterminowanego i kompetentnego człowieka, który podejmie się przeprowadzenia likwidacji WSI, weryfikacji zatrudnianych tam funkcjonariuszy i stworzenie nowej Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Postawił na Macierewicza, choć ten jak wiadomo nie należał do najbliższej przybocznej gwardii prezesa wywodzącej się z PC. Poznając tajemnice archiwów WSI, Macierewicz zyskał kolejnych zaciekłych wrogów. Wszystkim, w większości młodym komentatorom, którzy nie szczędzą Panu Antoniemu obelg, warto przypomnieć krótko jego historię gdyż on sam nigdy nie obnosił się ze swoja opozycyjną przeszłością. Już, jako młody chłopak był drużynowym w słynnej „Czarnej Jedynce” przy liceum Rejtana w Warszawie. Brał udział w strajkach studentów w 1968 roku, a po krwawych wydarzeniach grudnia 1970 roku zorganizował akcję oddawania krwi dla ofiar. Mało młodych ludzi wie, że był założycielem KOR, organizacji, z którą tylko sama współpraca dziś wynoszona jest, jako nobilitujący akt odwagi i opozycyjności dyplomowanej. Niestety nie dla samego założyciela KOR-u, Macierewicza. Już przed sierpniem 1980 roku współorganizował on Wolne Związki Zawodowe i wydawał pierwszy niezależny dziennik Wiadomości dnia. W grudniu 1981 roku był członkiem Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskie gdzie został internowany. Okres internowania to przerzucanie krnąbrnego Macierewicza z więzienia w Iławie do Kielc, Rzeszowa i w końcu Łupkowa skąd brawurowo ucieka i ukrywając się do 1984 roku wydaje podziemne pisma „Głos” i „Wiadomości”. Kiedy będziecie widzieli prężących pierś bohaterskich opozycjonistów czy plujących na Macierewicza Niesiołowskiego czy Komorowskiego to zanim wymyślicie kolejne „zabawne” ksywy dla „Głupiego Antka” zastanówcie się, choć przez krótką chwilę. . kokos26 • salon24.pl Myśli Marszałka "Mowy powinny być krótkie, a kiełbasy długie" (ki diadi, freudowskie przejęzyczenie na widok studentek UŚ?) „400 lat temu w trochę innym charakterze maszerowali polscy żołnierze po Placu Czerwonym.” (czy Rosjanie załapali całą głębie tej myśli?) „Miałem dziś przyjemność wizytowania terenów powodziowych” „W zeszłym roku powódź, w tym roku powódź, więc pewnie ludzie są już oswojeni, obyci z żywiołem” "Ja bym sugerował zachowanie umiaru w tego rodzaju tworzeniu atmosfery, że gdzieś znaleziono jakiś kawałek, fragment odzieży. To nie jest wielki problem". (O niezabezpieczonym miejscu katastrofy smoleńskiej, w którym znaleziono ludzkie szczątki)." Pytania do kandydata Komorowskiego Z życia wyższych sfer Józef Mackiewicz: "Okupacja niemiecka czyniła z nas bohaterów, okupacja sowiecka robiła z nas g..." Pytania o tragedię smoleńską Niewolnik na SG! Człowiek niezłomny - Krzysztof Wyszkowski Zejście do piwnicy Apel ATK ws. CBA niedziela, 26 września 2010 Moim przyjaciołom popierającym Platformę Autor: Kisiel o 13:24 Przebłyski. Kremlowski kurant "widzieć świat tak, jak Śmiłowicz, który wzorzec czerpie ze swojskiego rozumu kremlowskiego kuranta i co ten ostatni zapieje, to Śmiłowicz swoim trelem mu odpowiada" Wyciskanie pryszczy A jak już kupisz taką „Rzepę” i wydasz 3, 40 ( ukłony dla Igora Janke ) nabywasz prawa by drzeć mordę, że sobie nie życzysz za ciężko zarobioną kasę czytać Kuczyńskiego czy innego Sierakowskiego. Niech sobie nawzajem wyciskają pryszcze w Wyborczej! "Pan profesor, jak to zwykle bywa z uczonymi, którzy mają wiele wolnego czasu co wynika z tego, że specjalizują się w naukach psu na budę potrzebnych, siedzi, sączy przednie winko rocznik 1973, przegryza bagietką z salcesonikiem z półdupka renifera, słucha sączącego się w tle z głośników najnowocześniejszego, dostępnego dla cywilów sprzętu audio delikatnego pitu-pitu na kontrabas i altówkę a przy okazji formułuje coraz odważniejsze myśli, których śmiałość mile łechcze jego ego. "Jaki ja jestem odważny i nonkonformistyczny, a do tego kontrowersyjny" pomyślał profesor wsuwając stopy w ciepłe bambosze..." Galba (Marcin Michta) "Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny. Ideologia tych panów, to jest to, żeby w Polsce zapanował "socjalizm z ludzką twarzą". To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia. Jest potwór, więc powinien mieć twarz potwora. Ja nie wytrzymuję takich hybryd i uciekam przez okno z krzykiem." (wypowiedź Zbigniewa Herberta z filmu Zaleskiego) Osłabienia Ziobro jest już na wylocie Jarek nie lubi konkurencji we własnych szeregach.. Zostaną mu tylko wierni pretorianie typu Macierewicz .. KAJZER u KATARYNY „Nie rozumieją też rzeczy dość oczywistej, że wypowiedziane zdanie, obojętne czy stanowi cytat, czy parafrazę, jeśli ma wartość logiczną (jest prawdziwe lub fałszywe) nie jest w sposób oczywisty opinią - ta ostatnia bowiem nie ma wartości logicznej. Zdanie - "Adam Michnik wielokrotnie argumentował: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację" - nie jest więc opinią - jest zdaniem w sensie logicznym. W dodatku zdaniem fałszywym. Świadome wypowiadanie zdania fałszywego jest kłamstwem.” Gazeta Wyborcza, "Przeciw kłamstwu" "A przecież nawet wasz guru Prezydent słusznie (choć oczywiście obłudnie) zacytował, że patriotyzm polega na miłości, zaś nacjonalizm na nienawiści. Tak że niestety, ani wy, pisowcy, ani red. Wildstein patriotami nie jesteście, i nie o patriotyzm tu chodzi, i tym bardziej nie o “wartości chrześcijańskie”. Szkoda, że Pan Redaktor (sam przecież “inny”) tego nie zauważa. Cóż, Gruzin Stalin był rosyjskim szowinistą." Myślopląs "obserwatora" Polecam: Moje komentarze: O PW wolno było już mówić Trzask zamykanych okiennic Dlaczego Celiński jest przegrany i czy populizm i etos to właściwy podział. Czy o Polsce myśli tylko garstka WOJowników? Paputcziki znów zrobią swoje Dlaczego czytam GAZETĘ W.? O czym dyskutować z Żydami? Czy shoah to nie ludobójstwo? Taki niepotrzebny komentarz Kto blokuje system prezydencki To niesprawiedliwe dla Michnika PZPR to jednak nie NSDAP niepokoją mnie tylko ci, którzy nie mają wpadek A główna kukła tego spektaklu otrzymuje po raz ósmy Wiktora! Jeszcze jeden tekst "nie zauważony" przez moderatora Zwymiotowałeś tu Gazetą W. Cezary Obywatele drugiej kategorii Połączyć te trzy dwudziestolecia! Tusku tylko znów chlapnął Co innego mogli zrobić? Wykluczenie to podstawa A może do Zielonej Góry przenieść Gdańsk RAZ Dojdą jednocześnie? Dlaczego Pan to robi panie Saligia Co tego psa szprycuje Idźcie Panowie na piwo z panem Mariuszem Jest co robić panie Marszałku KETMAN na salonie24.pl KONIEC ŚWIATA Nie wieszajmy psów na społeczeństwie. Nie przypierajmy jednak do ściany walczących o wyzwolenie Ukrainy Polska jest także w Kazachstanie Rok Świni (w Polsce) PiS=RM? Ketman Stracił pan dobrą okazję by milczeć, panie Rafale Gra trwa Film Wajdy nie powstanie Kto zapisywał się do PZPR w 1978 roku Nie tylko Jerzy Giedroyć Odchrzańcie się od Berezy Posłuchajmy specjalistów, którzy wiedzą co mówią Fala Erystyka nieświadoma Niewierzący wierzą bardziej Stwórzmy nową lepszą religię Najważniejszy tekst w ciągu ostatnich 20 lat Massa tabulettae w GW I wespół w zespół, by moc móc wzmóc! Skalskiego wielkie oburzenie niczym

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka